Stało się – jeszcze do niedawna niewyobrażalne – Kaszubi mają przekład pięciu najważniejszych ksiąg Starego Testamentu, czyli Pięcioksięgu. A stało się to za sprawą Ojca Profesora Adama Ryszarda Sikory OFM, franciszkanina, pochodzącego z Wejherowa. Choć Ojciec Sikora naukowo związany jest z Uniwersytetem im. Adama Mickiewicza w Poznaniu (długoletni kierownik Zakładu Nauk Biblijnych na Wydziale Teologicznym UAM), nie zapomina jednak o długu wdzięczności wobec ziemi, która go wydała. Za jego sprawą Kaszubi doczekali się już wielu translacji tekstów biblijnych, a co w tym najważniejsze – przekłady te dokonane są z języków oryginału (greckiego i hebrajskiego).
Teksty biblijne na język kaszubski tłumaczono już wcześniej. Najdalej sięgające wstecz daty to XVI i XVII wiek, kiedy to pastorowie, mający w swoich zborach Kaszubów wyznania ewangelickiego przygotowali na ich potrzeby fragmentaryczne tłumaczenia tekstów biblijnych. Teksty te dziś uznawane są za najstarsze zabytki piśmiennictwa kaszubskiego, choć w większości były to polskie teksty z licznymi kaszubizmami.
W ten oto sposób Duchowne piesnie Dra Marcina Luthera i inszich naboznich męzow Szymona Krofeya z 1586 roku oraz Mały Catechism Niemiecko Wándalski abo Slowięski Michała Pontanusa z 1643 roku stały się językowymi zabytkami. Do nich należałoby jeszcze dodać teksty Perykop smołdzińskich z przełomu XVII i XVIII wieku. Potem w piśmiennictwie kaszubskim nastała cisza, aż do momentu pojawienia się w ruchu kaszubskim Floriana Ceynowy, który świadomie zaczął tworzyć w języku ojców, nie były to jednak teksty religijne.
W drugiej połowie XX wieku idea tłumaczenia Biblii na język kaszubski wróciła ze zdwojoną siłą. Jako pierwszy podjął się tej pracy Alojzy Nagel, ale drukiem wydano tylko Przypowieść o siewcy. Kiedy w latach 80. zaczęto celebrować msze święte z kaszubską liturgią słowa, pojawili się kolejni translatorzy, bo i zapotrzebowanie na teksty biblijne wzrosło. W 1992 roku pojawiło się wydanie czterech ewangelii (Kaszëbskô Biblëjô. Nowi Testament. IV Ewanjelje), w przekładzie ks. Franciszka Gruczy, wykonane z łaciny. W rok po tym wydaniu pojawiło się tłumaczenie całego Nowego Testamentu, wykonane na podstawie Biblii Tysiąclecia przez Eugeniusza Gołąbka (Swięté Pismiona Nowégo Testameńtu). Ten sam autor przygotował jeszcze Księgę Psalmów (Knéga Psalmów (1999) oraz fragmenty czytań w lekcjonarzu To je Słowò Bòżé (2007). Wszystkie te przekłady nie były jednak wykonane z języków oryginalnych.
Pierwszych przekładów tekstów biblijnych na język kaszubski bezpośrednio z języków oryginalnych dokonał właśnie ojciec Adam Sikora. W roku 2001 została wydana Ewanielëjô wedle swiãtégò Marka, sześć lat później Ewanielëjô wedle swiãtégò Jana, w 2009 roku Ewanieliô wedle swiãtégò Mateùsza, a po roku Ewanieliô wedle swiãtégò Łukôsza – wszystkie przełożone z języka greckiego. Dzieła te wydano potem dwukrotnie (w 2010 i 2014 roku) razem jako Nowi Testament. Ewanielie pò kaszëbskù. Zapał tłumacza nie słabł, przystąpił do realizacji pomnikowego dzieła – tłumaczenia z języka hebrajskiego najważniejszych pięciu ksiąg Starego Testamentu, tj. Pięcioksięgu.
I tak oto, dzięki ogromnej samodyscyplinie i pracowitości tłumacza, co roku pojawiała się kolejna z ksiąg: Księga Rodzaju (Knéga Zôczątków – 2015), Księga Wyjścia (Knéga Wińdzeniô – 2016), Księga Kapłańska (Knéga Kapłańskô – 2017), Księga Liczb (Knéga Lëczbów – 2018), Księga Powtórzonego Prawa (Knéga Pòwtórzonégò Prawa – 2019). W ten oto sposób Kaszubi doczekali się (jako użytkownicy jednego z „mniej używanych języków”) przekładu Pięcioksięgu bezpośrednio z języka oryginału.
Dla działaczy kaszubskich był to kolejny sygnał, że ich „zakątek został wybrany przez Boga”, stał się miejscem, w którym zrodziła się nadzieja, ba, nawet pewność, że kaszubszczyzna nie musi szukać swego bytu li tylko w wiejskich chatach. Ziściło się w tym momencie pokoleniowe dążenie Młodokaszubów, Zrzeszeńców i innych działaczy związane z wprowadzaniem „królewianki do pałacu”, co w malowniczy i poetycki sposób przedstawiał Aleksander Majkowski w powieści Życie i przygody Remusa, wkładając w usta księdza Pawła takie słowa: „A czemuż by nasza zaklęta mowa kaszubska nie miała wstać jak królewna i zasiąść na złotym tronie? Czemuż by nasz kaszubski lud nie miał podźwignąć się z ziemi jak zapadły zamek? (…) Nie liczba sprawi cud, ale duch, który w tej liczbie zaklęty żyje”. Temat podjął też w swoim wierszu Jan Trepczyk, pisząc następująco: „My ci damy do pałacu wejść i w pierwszych zasiąść rzędach. O mowo ojców!”
Nie tylko zresztą działacze kaszubscy widzieli przyszłość języka ojców poza wiejskimi chatami. Podobnie czuli naukowcy. Socjolog, Brunon Synak, namawiał wprost do zastopowania zaniku i degradacji kaszubskiej mowy, a sposobem na to miało być uświadomienie sobie przez wszystkich faktu, iż nie da się zachować języka tylko w formie mówionej, „Należy nadać kaszubszczyźnie nowego statusu. Może w tym pomagać używanie języka przez inteligencję kaszubską, wprowadzenie kaszubszczyzny do kościoła i szkoły, wykorzystywanie jej w szeroko pojętych mediach”. I tak właśnie się stało i ciągle staje.
Przeciwnicy próbujący odmówić kaszubszczyźnie statusu języka twierdzili, że jest to mowa uboga, niezasługująca na to, by używać jej w innych dziedzinach życia niż wiejska chata i jej obejście. Na szczęście okazało się, że „pałace”, o których pisał poeta, są też w zasięgu jej możliwości. Kaszubski język jest obecny w wielu dziedzinach życia społecznego Kaszubów. Niemożliwe stało się możliwym. Dzięki pracy Ojca Adama Sikory i innych tłumaczy Biblii przekonaliśmy się o tym w sposób namacalny, choć dużo obaw budził potencjalny brak zasobów leksykalnych, z czym jednak kolejni translatorzy Biblii doskonale sobie poradzili.
Kaszubskie przekłady Biblii potwierdziły i ciągle na nowo potwierdzają status mowy Kaszubów jako języka, zatem nie zrealizowały się wizje tych, którzy chcieliby widzieć w niej tylko gwarę. Kaszubszczyzna spełnia od dawna podstawowe kryteria decydujące o zaklasyfikowaniu jej w grupie języków.
Jednym z nich jest własna grafia, która początkowo nie istniała (np. w tekstach Krofeja i Pontanusa), a sposobem na zapisywanie wyrazów i form kaszubskich było używanie liter polskiego alfabetu. Pierwszym, który zmienił ten stan rzeczy był Florian Ceynowa, który początkowo też używał liter polskiego alfabetu, ale szybko od tego sposobu odstąpił wprowadzając specyficzne znaki. Ten system graficzny i ortograficzny był przez twórcę kilkakrotnie zmieniany. Potem ruszyła lawina działań wokół opracowania odpowiedniego systemu zapisu (A. Majkowski, F. Lorentz, A. Labuda, L. Roppel, S. Bieszk, Komisja ds. pisowni kaszubskiej z 1974 roku i obecnie Rada Języka Kaszubskiego), która trwa do dziś. Od momentu wprowadzenia nauczania języka kaszubskiego do szkół i konieczności zapisywania tekstów w podręcznikach w jednolitym systemie koniecznym było umówienie się do jednej formy zapisu. Tak powstała propozycja nazywana „kaszubszczyzną literacką” lub „znormalizowaną kaszubszczyzną”. Przy użyciu tegoż właśnie języka i tej grafii zapisywana jest większość tekstów w języku kaszubskim, w tym też systemie zapisano przekład Pięcioksięgu i wcześniejsze tłumaczenia Biblii o. Adama Sikory. Każdy kolejny tekst zapisywany w literackiej kaszubszczyźnie, w tym szczególnie tak ważne teksty jak Biblia, potwierdzają i legitymizują przyjętą w ostatnim czasie grafię kaszubską.
Kryterium potwierdzającym status kaszubszczyzny jako języka są też liczne słowniki. Patrząc na ich ilość i monumentalność niektórych z nich można powiedzieć, że leksykografia kaszubska może być kolejnym powodem do dumy. Ukazujące się w ciągu kilku wieków słowniki, począwszy od 84 słów kaszubskich w książce K. G. Antona (1783), poprzez pomnikowe dzieła S. Ramułta (Słownik języka pomorskiego czyli kaszubskiego), B. Sychty (Słownik gwar kaszubskich na tle kultury ludowej), J. Trepczyka (Słownik polsko-kaszubski), E. Gołąbka ( Wielki słownik polsko-kaszubski) pokazały dobitnie, iż nie może być li tylko gwarą mowa, której zasoby leksykalne starano się zebrać i opracować w tylu słownikach, nie tylko zresztą przekładowych, bo warto jeszcze wspomnieć o pomnikowych dziełach takich jak: Atlas językowy kaszubszczyzny czy Słownik etymologiczny kaszubszczyzny. Tłumaczony przez o. A. Sikorę Pięcioksiąg w sposób szczególny bazuje na propozycjach zawartych w słowniku ks. Sychty i J. Trepczyka, a także fragmentarycznie na powstającym obecnie słowniku E. Gołąbka. Szczególnie jednak, jak przyznaje sam tłumacz, podstawę stanowi słownik J. Trepczyka.
Podejmując się dzieła z zakresu translacji trudno sobie wyobrazić pracę bez możliwości sprawdzenia reguł gramatycznych danego języka. Tu też kaszubszczyzna dysponuje wielorakimi możliwościami wsparcia. Gramatyk opracowano dla tego języka kilka. Zaczął oczywiście F. Ceynowa, po nim swoją propozycję dał A. Majkowski (Gramatyka kaszubska), wzorowaną na pracach F. Lorentza. Sił w tym zakresie nie szczędzili też: A. Labuda, E. Breza i J. Treder oraz H. Makurat. Poza tym wielu językoznawców zajmowało się opisem języka lub opracowaniem jednego z działów gramatyki czy też monografiami gwarowymi kaszubszczyzny. Dzisiejsza kaszubszczyzna literacka kieruje się wypracowanymi na przestrzeni dziesiątków lat regułami, nawiązując w szczególny sposób do założeń zawartych w nowszych gramatykach. Tłumacz Pięcioksięgu zapewne nieraz korzystał z zasobów gramatyk kaszubskich wybierając poszczególne rozwiązania translacyjne.
O mowie kaszubskiej jako języku zaświadczać też mogą rozliczne i bogate zasoby literackie (reprezentowane wszystkie rodzaje literackie, a w ich obrębie wiele gatunków). Niespełna dwa wieki pracy elit kaszubskich przyniosły takie pokłosie, jakiego nie powstydziłaby się nawet niejedna lepiej zorganizowana nacja. Dzięki istnieniu mowy w literackim słowie pisanym niewątpliwie poszerzyły się zasoby leksykalne, wzbogaciła się frazeologia, utrwalone zostały archaizmy, ale też pojawiły się neologizmy. Z całego tego bogactwa może zatem czerpać każdy uczestnik kultury, a w pełni świadomie wykorzystywać zgromadzone już zasoby tworzący w tym języku kolejne dzieła. Tu należy podkreślić w sposób szczególny ogromne znaczenie przekładów Biblii, jako kryterium silnie wzmacniającego status mowy jako języka, bo właśnie to i przede wszystkim to Kaszubi zyskali dzięki przekładom ksiąg Starego Testamentu i tekstów biblijnych w ogóle.
Na pewno praca tłumacza nie przebiegała bezproblemowo. We wszystkich księgach Pięcioksięgu zapewne trzeba było niejednokrotnie ogromnego namysłu, by poprawnie rozwikłać nadarzające się trudności językowe (sam tłumacz wspomina np. o ogromnej wieloznaczności słów w języku hebrajskim, gdzie w grę może wchodzić nawet kilkanaście znaczeń dla jednego słowa). Dobrze się więc stało, że tłumaczem Pięcioksięgu na j. kaszubski jest translator spełniający ważne kryteria: biblista czytający Pismo Święte z języków oryginalnych i dodatkowo kaszubskojęzyczny. Ważnym jednak jest to, że potwierdziła się teza, iż leksyka kaszubska jest na tyle bogata, że można przy jej użyciu opisać wszystkie biblijne zdarzenia (często w sposób dosłowny, czasami też opisowo). Niejednokrotnie tłumacz zmuszony był uciekać się do zastosowania leksykalnych polonizmów, bardzo rzadko – germanizmów; w jakimś stopniu internacjonalizmów; ale większość tekstu stanowi leksyka kaszubska (ta starsza, na nowo przywołana – archaizmy; ta wzięta z codziennego języka mówionego i ta wymyślona czy zaczerpnięta od innych twórców – neologizmy). Tłumacz pokazał swoistego rodzaju kunszt w łączeniu wszystkich tych elementów, tworząc spójną i zrozumiałą całość. Przykładem dobrej praktyki w tworzeniu dzieła okazały się doobjaśnienia w przypisach, dające możliwość lepszego zrozumienia realiów sprzed kilku tysięcy lat (szczególnie dotyczące tłumaczenia liczb, miar i wag). To samo dotyczy nazw zwierząt, roślin, narzędzi, urządzeń, których dziś się już nie stosuje, a w naszej kulturze nigdy nie stosowało, w ten sposób wzbogaciły się zasoby leksykalne, oddawane często przy użyciu internacjonalizmów, ale za to na stałe wchodzące do języka kaszubskiego, bo taką siłę ma słowo pisane. Nie bez znaczenia jest też rozbudzanie w czytelniku czy słuchaczu zwyczajnej ciekawości, bo poprzez zaznajamianie z inną kulturą i realiami oryginału ( np. nazwy geograficzne), rodzi się chęć zweryfikowania, znalezienia na mapie, ale też odtworzenia i zrozumienia realiów życia z czasów przed narodzeniem Chrystusa.
Mówiąc o poziomie translacyjnej dokładności Pięcioksięgu w wersji o. profesora A. Sikory można zaryzykować stwierdzenie, że jest ona duża, bo tłumaczenie bezpośrednio z oryginału pozwala wyeliminować kolejne wersje translacyjne i odbieganie od pierwotnego znaczenia słów. Wysoką próbę jakości tekstu potwierdzają mistrzowskie rozwiązania w zakresie przekładu trudnych do przetłumaczenia wyrazów potocznych, ale też związków frazeologicznych właściwych tylko danemu językowi, funkcjonujących jako idiomy.
Chcąc określić wartość przekładu zwykle używa się stwierdzenia, że jest on dobry lub nie. O przekładzie Pięcioksięgu o. Sikory trzeba powiedzieć, że jest dobry. Dokładne rozwinięcie znaczenia tego sformułowania daje Marcin Majewski: Dobre tłumaczenie jest dziś oceniane przez dwa kryteria: a) Wierność – określa, w jakim stopniu tekst tłumaczony jest spójny i adekwatny z oryginałem (ekwiwalentny), bez dodawania czy odejmowania od niego czegokolwiek, zmniejszania lub wzmacniania znaczenia którejś z jego części; b) Autentyczność – określa, w jakim stopniu tłumaczenie uważane jest za autentyczne przez osobę, w której ojczystym języku zostało ono napisane, oraz czy jest zgodne z zasadami gramatycznymi, składniowymi i idiomami tego języka. Czytający Biblię w tłumaczeniu o. Sikory mają poczucie spójności tekstu z oryginałem i uważają go jak najbardziej za autentyczny tekst. Franciszkanin, rodem z Wejherowa, udowodnił, że starotestamentowe dzieje brzmią w kaszubszczyźnie równie pięknie i zrozumiale jak w każdym innym języku, na który je przetłumaczono.
Wejherowo, 24 sierpnia 2019 roku.
Danuta Pioch
Przewodnicząca Rady Języka Kaszubskiego